18 października 2020
Po godzinach nie tylko o prawie

Po stosunkowo lekkim wrześniu, październik rozpocząłem z przytupem.

Czwartek: 5km 5:20 + przebieżki 6×100/120,
Niedziela: 23km 5:43, 3x3min akcent,
Wtorek: 4×1600 4:44-4:50,
Czwartek: 10km 5:15,
Niedziela: 21km 6:07, 3x3min akcent,
Wtorek: 12×400 3:55-4:16,
Czwartek: 12km 5:15 – w tym pierwsze 8 – 5:25, a potem szybciej i ostatni 4:54),
Sobota: 25km 6:01, 3x3min akcent.

Weekend to zwyczajowo dzień odpoczynku, a więc długich wycieczek biegowych. Pobudka o 6 rano, szklanka wody, czasem banan i 6:30 start. 2km rozgrzewki. Ostatnio biegam z sąsiadem dzięki czemu czas leci szybciej. I tak padło w ten weekend na sobotni poranek. Lekka mżawka i 7 stopni. Idealne warunki do biegania 😀 Miało być 23, pękło 25. W zasadzie kondycyjnie bez zarzutu, ciało też zniosło ten dystans jakby to było nic specjalnego. Przygotowania pod maraton idą więc bardzo dobrze 😉

Odchodzący w przeszłość tydzień przyniósł mi dwa osiągnięcia:

Najdłuższy przebiegnięty dystans: 25km.
Na wielkim luzie, bez problemów kondycyjnych czy fizycznych, do tego na czczo i na jednym, półlitrowym bidonie.
Najwięcej kilometrów w tygodniu: 58,6km 🙂
Jak tak dalej pójdzie to pęknie 200km w październiku. Do dziś, 18 października nabite 148km, a zostało 5-6 treningów 🙂

Półmaraton świdnicki wciąż nie odwołany. Trzymam kciuki by, mimo koronawirusa, ten bieg się odbył.
Tak sobie też myślę – może polecę maraton jeszcze w tym roku? Forma dopisuje i rośnie. Hmm …

Blog

© 2019 Kanclearia Adwokacka Adwokat Marcin Czwakiel. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Projekt: